Podwyżki dla urzędników. Mrzonka czy nieuchronna konieczność?
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw to 5165zł brutto. Większość urzędników może tylko pomarzyć o takiej płacy. Sytuacja na rynku pracy sprawia, że pracodawcy zmuszeni są do konkurowania o najlepszych kandydatów, a jedną z form tej konkurencji jest wzrost wynagrodzeń. A co z pracownikami urzędów?
Główny Urząd Statystyczny podał, że w roku 2018 przeciętny pracownik jednostki samorządu terytorialnego zarabiał 5018zł brutto. Oczywiście, każda średnia nie do końca oddaje rzeczywistość przeciętnego pracownika. Warto też pamiętać, że podana kwota zawiera również tzw. „trzynastkę”. Duże rozbieżności widoczne są także między poszczególnymi województwami. Pracownik samorządowy na Mazowszu zarabia 5767zł podczas gdy jego kolega na Podkarpaciu tylko 4631zł.
Nie tak dawno opinia publiczna zajęta byłą dyskusją na temat podwyżek dla nauczycieli. Niejako w cieniu tej sprawy toczyły się rozmowy o wzroście płac dla urzędników. Początkiem roku pracownicy urzędów wojewódzkich pojawili się w pracy w żółtych kamizelkach na znak gotowości do akcji strajkowej, choć akurat ich sytuacja płacowa nie jest najgorsza jeżeli chodzi o sektor publiczny. Na podwyżki mogą liczyć pracownicy służby cywilnej, choć staną się one faktem zapewne dopiero w kolejnym roku. A co z innymi grupami? Wciąż nie wiadomo.
Podana średnia wynagrodzeń w sektorze urzędniczym może wydawać się zadowalająca, ale pamiętajmy, że w urzędach funkcjonuje spora grupa osób zatrudnionych na umowach z minimalnym wynagrodzeniem i to ich sytuacja jest najtrudniejsza. Niska płaca połączona z dużą odpowiedzialnością i nieustanną presją sprawia, że coraz częściej mamy do czynienia z wakatami w administracji samorządowej. Czy wyścig o najlepszych kandydatów rozpocznie się również w urzędach? Nawet jeżeli tak, to nie od razu. Oby obecnym pracownikom starczyło cierpliwości.